Średniowiecze, redux

Autentyczny dialog, jaki usłyszałem wczoraj, na przystanku autobusowym w mieście wojewódzkim na południu kraju z aspiracjami do cywilizacji:

— Jak się formatuje dysk?
— ... Normalnie.
— No to znaczy jak?
— Otwierasz „Mój komputer”, „Dysk C” i tam masz formatowanie. Taką opcję.
— Acha... Bo dostałam maila od sieci, żeby sformatować...
— Od sieci? Ale... Jak to, co oni mają do tego?
— No właśnie też nie wiem, ale było napisane „sformatuj”. Pytałam Marka i on mówi, żeby sformatować, to ja się pytam jak, ale nie wiedział.
— No.... A ja też muszę sformatować. Mam 17 trojanów.
— A co to?
— Wirusy.
— O rany...

Przypominam, że rzecz się dzieje na początku XXI wieku, czyli w erze „komputer z kradzionym Windows w każdym domu”.

Fakt, że edukacja informatyczna społeczeństwa (nie tylko polskiego zapewne) jest łagodnie mówiąc mierna, jest dla mnie całkowicie oczywisty. Jednak jeszcze niedawno wydawało mi się, że polega to głównie na ignorowaniu niepotrzebnego i nieużywanego narzędzia — analogicznie jak ja, nie będąc pilotem, niewiele wiem o samolotach. Okazuje się jednak, że nasze społeczeństwo (i to młode, rozwijające się osobniki) nie rozumie narzędzi, których używa, nie rozumie zjawisk, w których uczestniczy. Najwidoczniej niewiele się zmieniło od Wieków Średnich.

Jako żywo sytuacja przypomina wirusa albańskiego. Niestety od dnia wczorajszego dowcip ten zupełnie mnie już nie śmieszy. Raczej przeraża faktem, iż dla wielu moich rodaków wcale dowcipem nie jest...

I zamierzam powyższego dialogu używać za każdym razem, gdy ktoś będzie usiłował mnie przekonać, że „przeciętny użytkownik” „sam sobie poradzi” z jakimkolwiek programem, że nie potrzebna mu obrazkowa instrukcja ani wielokrotne pytania o najmniejszą nawet akcję, albo że nie trzeba traktować usera a priori jak debila... :-/

Komentarze

#1 | 2005.03.08 12:50 | da.killa

Mocna i smutna jednocześnie sprawa.

#2 | 2005.03.23 14:48 | D-

Ale porównanie z samolotem IMHO chybione było od poczatku. Myślisz, że statystyczny polak wie, jak działa jego samochód? Przecież używany i potrzebny, prawda?

#3 | 2005.03.23 15:24 | MiMaS

Myślisz, że statystyczny polak wie, jak działa jego samochód?

Nie w tym rzecz, żeby wiedzieć jak działa, tylko jak używać. Nie mówię przecież, że każdy ma być kwalifikowanym mechanikiem samochodowym tylko dlatego, że używa narzędzia jakim jest samochód. Ale nie zaprzeczysz chyba, że dobrze by było jakby wiedział jak się go używa — jest nawet taki dokument o wymownej nazwie „prawo jazdy” ;-) Analogicznie — nie zmuszam nikogo do poznawania tajników sprzętu komputerowego czy choćby ogólnych praw elektroniki. Ale używać można by było świadomie...?

#4 | 2005.03.23 22:54 | Woocash[ACN]

Ostatnio miałem okazję przeskanować kilkadziesiąt różnych komputerów (prywatne, służbowe) toolem HijackThis. To co znajdowałem (spyware, adware, malware, trojany...) przechodziło ludzkie pojęcie... Czasami godzinę albo i dwie trwało leczenie...

A ludzie wogóle nie byli tego świadomi -- przecież mam antywirusa... i znajomy ostatnio jakiegoś fajerłola mi zainstalował... -- nic tylko załamać ręce...

"nie-informatycy" nie mają pojęcia o używaniu komputera...

#5 | 2005.04.17 14:11 | bazyli

Alan Cooper chyba dość sprawnie ujął, dlaczego trzeba zdawać na prawo jazdy aby prowadzić samochód (lub zdobywać licencję pilota do samolotu), a w kwestii komputera nikt tego nie wymaga. Po prostu, to że komuś domowy komputer padł nie przekłada się na widoczną, fizyczną krzywdę (co nie znaczy, że "nic złego się nie stało"). Natomiast nie znając zasad prowadzenia samochodu możemy sporo ludzi i rzeczy uszkodzić.
Firmy, dla których awarie, zawirusowania itd. oznaczają stratę konkretnych pieniędzy opłacają specjalistów i tzw. zwykli użytkownicy nie muszą się uczyć.
I myślę, że tak działa to pod każdą szerokością geograficzną.

#6 | 2005.05.05 11:28 | gshegosh

A czy przypadkiem naszą, informatyków - analityków, projektantów, programistów, rolą nie jest tworzenie oprogramowania w taki sposób, by przeciętny użytkownik NIE MUSIAŁ wiedzieć, co i jak działa we wnętrzu komputera czy systemu operacyjnego?

Żeby pojechać samochodem po zakupy, nie muszę znać budowy samochodu ani potrafić go serwisować (więcej - współczesne samochody są pod maską tak złożone, że nieautoryzowany serwisant może wyrządzić więcej szkody niż pożytku). Wystarczy, że będę wiedział jakie paliwo mam wlać do baku.

Żeby napisać czasem jakiś dokument w Wordzie, pograć w jakąś grę i pobuszować po internecie, zwykły użytkownik nie powinien być zmuszany do studiowania informatyki i poznawania arkanów API systemu operacyjnego, którego używa. TO NASZA ROLA, by pisać oprogramowanie tak, by każdy LAIK mógł z niego korzystać.

Ale łatwiej narzekać na użytkowników, którzy nie wiedzą że trzeba "skanować komputer na trojany" (tak jakby tego procesu - wraz z uaktualnieniami przez internet - nie dało się zautomatyzować i wbudować w system operacyjny) czy też w końcu pisać uszczypliwe uwagi pod kątem systemów takich, jak m.in. Windows XP, w którym "kreatorowatość" posunięta została - ukłon dla laików - do wszelkich granic.

 

Uwaga: Ze względu na bardzo intensywną działalność spambotów komentowanie zostało wyłączone po 60 dniach od opublikowania wpisu. Jeżeli faktycznie chcesz jeszcze skomentować skorzystaj ze strony kontaktowej.