Kariera eksperta Dyzmy

Nie zawsze mam ostatnio czas (i ochotę) śledzić polskie blogowisko, więc pewnie jestem w sporym niedoczasie. Ale mimo to już któryś raz spotykam wzmiankę o moim blogu w bliskim sąsiedztwie słowa „ekspert” (w komentarzach głównie, np. 1, 2, 3). Mam nadzieję, że nie muszę się do tego jakoś specjalnie ustosunkowywać...

Natomiast powiem coś innego — to, co nazywacie Panowie „blogiem eksperckim”, to bardzo często wynik zwykłego hobby. Albo i mniej zwykłego, bo niektórzy (jak np. ja) hobby mają wiele na różne okazje. W każdym razie jeżeli do tego hobby podchodzi się w miarę poważnie i uczciwie, to wbrew pozorom bardzo łatwo zostać „ekspertem”. Zadziwiająco i wręcz rozczarowująco łatwo.

Np.: wpadłby ktoś na to, że ja (ten sam ja) przez parę lat byłem również „ekspertem” od pisma tengwarowego? Tylko i wyłącznie dlatego, że spisałem kilka faktów, rzuciłem w świat pewien pomysł, czy popełniłem jakiś tam program (jeden czy ewentualnie niedokończony drugi). Wtedy była to głównie opinia nastolatków zafascynowanych Tolkienem, później filmem i „elfickimi” tatuażami, choć przyznam i szczycę się tym, że kilku wielkich zechciało ze mną rozmawiać poważnie. Potem, przy okazji pewnego nieudolnego tłumaczenia, o mało nie zostałem specjalistą od dostępności stron internetowych i czasami jestem za takiego postrzegany do dziś. A w ramach działań nieistniejącego już bloga „jutro będę duży...” kilkukrotnie byłem nawet posądzony o bycie buddystą, chociaż mimo wielu lat fascynacji nie odważyłem się jeszcze samego siebie nazwać takim słowem. Natomiast w przypadku TheTarPit moja rzekoma „wiedza ekspercka” to opinia ludzi zainteresowanych Siecią w szerokim ujęciu (jakoś mniej produkcją oprogramowania). Ciekawy rozrzut, prawda...?

Ale tak czy inaczej zawsze jest to tylko opinia — wyobrażenie na temat tego czy ktoś „się zna” czy „się nie zna”. A wyobrażenia można kształtować. Łatwiej niż Wam się wydaje.

Nie dajcie się zwieść. Tylko wśród ślepców jednooki jest królem...

2006.05.18 | 3 komentarze | RDF

tagi »

Komentarze

#1 | 2006.05.18 09:44 | gshegosh

[ot] Jaki ma sens zabezpieczenie dodawania komentarzy, skoro wystarczy regexp Tu wpisz pierwszą literę identyfikatora tego wpisu \(który brzmi <code>(?) lub podobny i da się to obejść? Tym bardziej, że silnika blogowego nie masz standardowego jakoś i i tak automaty nie dodadzą tu łatwo spamowych komentarzy. A zresztą, podobno captcha jest bez sensu? ;)

#2 | 2006.05.18 10:14 | MiMaS

To tak a propos ekspertyzy, tak? ;-)

Sens ma taki, że jeszcze nie spotkałem (przynajmniej tutaj) robota, który robiłby takiego właśnie regexpa. W zabezpieczeniach tego typu nie chodzi o to, żeby się ich nie dało obejść, tylko o to, żeby ich obchodzenie było nieopłacalne dla masowego spamera. Jak dla mnie to zabezpieczenie działa bardzo dobrze — nie jesteście (Wy, czytelnicy) narażeni na czytanie tych komentarzy o napalonych nastolatkach lub wycieczkach do Pekinu jakie tu usiłują się dopisywać (a sporo ich czasami, falami)...

A CAPTCHA nie jest bez sensu per se — bez sensu jest używanie tego w sposób bezmyślny i wyrządzający więcej szkody niż pożytku.

EOT

#3 | 2006.05.18 10:59 | Riddle

Sam kiedyś pisałeś, że w czasach tłumaczenia DIA nie było ludzi którzy mogliby coś o tym powiedzieć - więc jako znawca tematu robiłeś za eksperta. Teraz jest podobnie. Dla mnie to całkiem normalne, zwłaszcza jak widzę poziom tutejszych postów.

 

Uwaga: Ze względu na bardzo intensywną działalność spambotów komentowanie zostało wyłączone po 60 dniach od opublikowania wpisu. Jeżeli faktycznie chcesz jeszcze skomentować skorzystaj ze strony kontaktowej.